Nina
Nie
wiem kiedy moje życie nabrało tak szybkiego tempa, kiedy to wszystko zdążyło
się wydarzyć.. jak kompletnie zwariowany sen. Teraz stoję tutaj, jako
absolwentka college’u. I czego mogę się spodziewać? Właśnie w tej chwili
rozpoczynam prawdziwe życie, moje własne.
Cała
sprawa z przyszłością wydaje się dla mnie czymś strasznym.. z innego punktu
widzenia nie jest to aż tak skomplikowane. Mam już zaoferowaną pewną posadę w
londyńskim wydawnictwie, w którym pracuje od tygodnia, jednak od jutra zaczynam
pełny etat. To było moje marzenie, które stało się prawdą po pewnym okresie
czasu. Może nie powiedziałam całej prawdy. Tak, ta praca jest wymarzona. Jednak
ciągłe gadanie Amber daje mi do myślenia. Ona zawsze uważała, że stać mnie na
więcej i powinnam mieć wyższą samoocenę mojego talentu pisarskiego. Raz nawet
zagroziła mi, że jeśli nie zacznę robić czegoś w kierunku, aby świat dowiedział
się o mnie, to wyrzuci mnie z naszego apartamentu, który razem dzielimy.
Typowa Amber pomyślałam i znacząco się
uśmiechnęłam na wspomnienie tej chwili. Ona i Mick zawsze uważali, że powinnam
napisać książkę lub nawet spróbować zabrać się za to. I naprawdę, próbowałam.
Jednak każda kolejna próba kończyła się tak samo. Najzwyczajniej w świecie się
poddawałam. Chciałam pisać o przeszywającym mnie bólu jaki odczuwałam po
stracie rodziców.. nieudany strzał. Pomyślałam, że może to nie moja bajka i
spróbowałam pisać o szczęściu i dobru, które spotkało mnie, że każdy powinien
mieć nadzieję do końca.. znów nic. Jednak Amber i Mick dalej próbowali mnie
pocieszać i namawiać. Mick twierdził, że brakuje mi inspiracji przez moją
ciągłą rutynę. Jednak nie słuchałam go, nie chciałam skończyć jak oni.. moi
rodzice.
Gdy
tak wpatrywałam się w panoramę Londynu z mego wielkiego okna, z moich zamyśleń wyrwał
mnie znacząco głośny pisk dziewczyny. Amber? Ale nie słyszałam aby wróciła.
Odwróciłam się i ujrzałam ją, stojącą nie więcej niż 5 metrów ode mnie, ze
strasznie rozradowany uśmiechem na jej anielsko białej twarzy.
„Woah,
Amber! Co się stało? Wszystko w porządku? Kiedy wróciłaś? ”- Zapytałam jednym
tchem, oczekując odpowiedzi.
„Wróciłam
dosłownie przed chwilą, ale sądząc po twoim zachowaniu, wiedziałam, że znów
zatonęłaś w swoim świecie, więc uznałam, że najlepszym sposobem aby oznajmić,
że tu jestem, będzie coś co ciebie tak bardzo nie przestraszy, a bardziej
rozweseli i ożywi.”- Przy tych słowach roześmiałam się lekko.” Widzisz? Działa!
I aktualnie jest nawet lepiej niż w porządku…”- tu przystopowała trochę aby
podejść i mnie uściskać. ”JESTEŚ ABSOLWENTKĄ COLLEGE’U! Nawet nie wiesz jak
długo czekałam na ten dzień.”- Powiedziała tak głośno, że moje bębenki słuchowe
ledwo to przetrwały. Nie mogąc już dłużej oddychać od siły ucisku szybko
odpowiedziałam, śmiejąc się.
„Amber!
Przecież już mi gratulowałaś, pamiętasz? Jakieś 3 godziny temu, na rozdaniu dyplomów?
Dalej czuję, jak gdybyś ty i Mick jeszcze mnie przytulali.”- Zaśmiałam się, a
ona tylko uwolniła mnie z ucisku i uśmiechnęła się szeroko.
„Tak
wiem, przepraszam. Ale to tylko dlatego, że tak szybko się ewakuowałaś, nawet
nie zdążyłam z tobą porozmawiać i nie chciałaś pójść z nami na obiad. Mick
chciał-”
„I
przepraszam was za to. Naprawdę was przepraszam. Ale nie miałam ochoty na
świętowanie…”
„Mów
co chcesz, ale i tak twoja niespodzianka na ciebie czeka. Więc jak? Mamy tylko
półgodziny na zmienienie się w coś bardziej odpowiedniego. No ruchy!” - Krzyknęła, i z impetem wybiegła z salonu do
garderoby.
***
***
Czasem
nie wiem czym zasłużyłam sobie na taką rodzinę i przyjaciół. Zaskakują mnie. Tą
niespodzianką okazała się impreza.. dla mnie. Naprawdę dobrze się bawiłam i
doceniam co wszyscy dla mnie robią. Rozmawiałam z tyloma znajomymi osobami,
otrzymałam tyle gratulacji i prezentów. Właśnie tutaj jestem, stoję i rozmawiam z Amber, a właściwie tłumaczę
jej, że powinnam już iść. Nie chcę aby moja rutyna została zniszczona. Nie
chcę.
W tym momencie podszedł do nas Mick z pewną osobą... Serce jednoznacznie mi przyspieszyło, a oddech przyspieszył się. W tej chwili, stał przede mną najbardziej przystojny mężczyzna jakiego kiedykolwiek widziałam w swoim życiu. Mogłam słyszeć fajerwerki w swojej głowie, gdy spojrzał mi prosto w oczy.
Ciemne włosy opadały na jego zielone oczy, co sprawiało wrażenie, że wydaje się on bardzo tajemniczy. Przewyższał mnie o parę centymetrów i zauważyłam, że jest bardzo muskularny. Nie mogłam temu pomóc i zaczęłam myśleć wygląda jego klatka piersiowa bez tej czarnej koszulki. Ale rzeczą, która naprawdę przykuła moją uwagę, był jego uśmiech, który sprawiał, że również miałam ochotę się uśmiechnąć.
W tym momencie podszedł do nas Mick z pewną osobą... Serce jednoznacznie mi przyspieszyło, a oddech przyspieszył się. W tej chwili, stał przede mną najbardziej przystojny mężczyzna jakiego kiedykolwiek widziałam w swoim życiu. Mogłam słyszeć fajerwerki w swojej głowie, gdy spojrzał mi prosto w oczy.
Ciemne włosy opadały na jego zielone oczy, co sprawiało wrażenie, że wydaje się on bardzo tajemniczy. Przewyższał mnie o parę centymetrów i zauważyłam, że jest bardzo muskularny. Nie mogłam temu pomóc i zaczęłam myśleć wygląda jego klatka piersiowa bez tej czarnej koszulki. Ale rzeczą, która naprawdę przykuła moją uwagę, był jego uśmiech, który sprawiał, że również miałam ochotę się uśmiechnąć.
„Amber-”
Zaczął mój brat, jednak po tych słowach
totalnie się wyłączyłam i zwróciłam się w stronę zielonookiego, który
również nie był specjalnie zainteresowany rozmową, która trwała pomiędzy parą.
„Myślę,
że nie poznaliśmy się jeszcze, czy się nie mylę?”- Zapytałam z uśmiechem, który
malował się na mojej twarzy.
„Na
pewno zapamiętałbym kogoś tak pięknego.”- Powiedział i tak jakby dopiero w tej
chwili rozumiejąc jakie słowa przeszły przez jego usta, odwzajemnił uśmiech.”
Jestem Fabian. Fabian Rutter, przyjaciel Micka i kuzyn Amber.” Powiedział wyciągając do
mnie prawą rękę. Uśmiech dalej nie
schodził z jego twarzy.
„Nina.”- Odpowiedziałam mu i uścisnęłam jego rękę. Czułam coś wtedy, tak jak
gdyby fala prądu i fajerwerków przechodziła przez moje ciało.”Nina Martin.
Przyjaciółka Amber i adoptowa-” W tym momencie zdałam sobie sprawę, że mój brat
i jego blond włosa dziewczyna nie rozmawiali już ze sobą. Przysłuchiwali się
nam. To właśnie Mick mi przerwał.
„Nins,
powiesz adoptowana, a przysięgam, że odetnę ci język.”- Powiedział z poważnym
wyrazem twarzy.
„Okej.
Jestem siostrą tego tutaj.”- Wskazałam na mojego brata. Mimowolnie odwróciłam
się w jego stronę i wystawiłam język. „Zadowolony?”
„Dziękuję.”-Mick tylko się uśmiechnął. „A właśnie, prawie bym zapomniał. Chodź kochanie,
musimy…” I tyle ich widziałam, jego oraz Amber, gdy zniknęli w drzwiach do
kuchni.
Impreza
trwała dalej. Wszędzie pełno znajomych twarzy. Ale musiałam już iść. Nagle
przypomniałam sobie, że rozmawiałam z Fabianem. Szybko odwróciłam się w jego
stronę. Miał rozbawioną minę na swojej twarzy.
„Co
cię tak śmieszy?”- Spytałam z ciekawości. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
„Mnie?
Kompletnie nic.”- Powiedział, ale mogłam wyczuć nutkę ironii w jego głosie.
„Wiesz, że plan na ten dzień wyglądał zupełnie inaczej? Mick planował poznać
nas na obiedzie, ale powiedział, że nie mogłaś się zjawić. Przyznam, że trochę
się zasmuciłem, że nie będę mógł poznać tej „sławnej” Niny, o której on i Amber
ciągle mówią. Ale może masz ochotę na coś do picia? Moglibyśmy porozmawiać i-”
Nie pozwoliłam mu dokończyć zdania.
„Niestety,
ale nie mogę, Muszę się zbierać.”- Powiedziałam, spoglądając na zegarek. O nie.
Powinnam być już dawno w moim mieszkaniu.
„Hej,
wszystko w porządku?”- Fabian zapytał się, spostrzegając zdenerwowanie na mojej
twarzy.
„Tak!
Wszystko w porządku! Ale muszę już iść!”- Powiedziałam szybko, jednym ruchem
zarzucając kurtkę na siebie.
„Oh,
no proszę. Zostań. Naprawdę chciałabym ciebie bliżej poznać.”- Powiedział,
dotykając ręką mojego ramienia. Nie mogłam temu pomóc ale znów poczułam to
uczucie, do którego dochodzi w zetknięciu z jego skórą.
„Ale
ty nie rozumiesz! Mam swoją rutynę i nie mogę pozwolić aby robić wszystko
inaczej każdego dnia.”- Wyjaśniłam.
„Więc,
dlaczego tego nie zmienić?” Fabian zapytał.
„Moja
rutyna jest w świetnej kondycji. Dziękuję bardzo za pomoc!”- Powiedziałam, ale
nie dałam znać po sobie, że jestem lekko znużona całą tą sytuacją.” I naprawdę…
zaufaj mi. Nie potrzebuję kolejnej osoby, która będzie mówić mi co powinnam zrobić
.”
„Przepraszam,
ale czy nie uważasz, że robienie tych samych rzeczy każdego dnia staje się
trochę… nudne?”- Zapytał ostrożnie.
Jednak granice mojej możliwości właśnie w tej chwili puściły. Zanim wyszłam słychać było tylko dźwięk w kontakcie zetknięcia jego policzka z moją ręką. Po tym szybko wyszłam nie myśląc o niczym innym tylko o jednym. Dlaczego nie mogłam tam po prostu zostać?