wtorek, 29 października 2013

Rozdział 57

Ten rozdział dedykuje Kamili Paprotnej, która dzisiaj się się odkochała i zakochała się w o wiele fajniejszym gościu. Może to mieć wpływ na dwójkę bohaterów.

... Patricii. Pewnie jest ze swoim chłopakiem. Nie wiem co ona w nim widzi. On jest głupi, On jest głupi, a zarazem brzydki. Nie tak jak Alfie. Mój Alfie jest taki wspaniały, a na dodatek mnie kocha mnie i TYLKO mnie. Dba o mnie i... jest moim księciem z bajki.
-Dzięki, że PRAWIE wszyscy się zjawiliście.
-Nie ma sprawy - rzekli z uśmiechem. Chyba nie wyczuli mojej ironii - Ej no, przecież to Trixie nie przyszła.
-Dobra nie ważne. Muszę wam coś powiedzieć. Coś bardzo, a bardzo ważnego. Mam nadzieję, że mi uwierzycie.
Oczami Kamili:
   Już jutro bal. Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. Idę na bal z DAWIDEM! Z chłopakiem, w którym jestem zakochana od dziecka. Co prawda miałam chwilę zwątpienie, ale uznałam, że moje zachowanie jest głupie.
    Ciekawe co teraz robi mój "kochany" braciszek. Pewnie każdy kto go spotkał musiał go już znienawidzić. No chyba, że Victor. Z charakteru są identyczni.
    Teraz jest ważniejsza sprawa bal. Muszę wybrać się na zakupy. Może wybiorę się z resztą dziewczyn? Której się o to zapytać? Wiem Amber!! O, akurat przyszła do naszego pokoju.
-Amber poszłybyście z dziewczynami ze mną na zakupy po jakieś sukienki.
Oczami Amber:
   Sibuna mnie wyśmiała. Wiedziałam, że tak będzie. Nie uwierzyli mi, powiedzieli, że zmyślam. Natomiast Alfie w ogóle się nie odezwał. Zawiodłam się na nim.
   No właśnie bal. Muszę kupić sobie jakąś sukienkę. Wszystkie się na pewno wybierzemy. Dobrze, że Kamila na to wpadła. Ja mam tyle na głowie, że zapomniałam. Muszę sama ochronić Kami przed śmiercią. To jest moja nowa misja.
-Kiedy?
-Może... Za godzinkę spotykamy się u nas?
-Jasne. Ja wszystkich poinformuje.
Oczami Patricii:
   Z błogiego snu wyrwał mnie krzyk Amber. Przetarłam leniwie oczy i spojrzałam na Amber. Jerome jednak nie obudziła Amber. On ma twardy sen. Też tak chce.
-O co chodzi?!
-Za godzinę idziemy WSZYSTKIE na zakupy - chyba zauważyła, że chcę coś powiedzieć, bo mi przerwała - Nie Patricia nie ma żadnego ale. Idziesz i koniec kropka.
-Ok. Pójdę.
   Po co iść? Wolałabym jeszcze pospać wtulona w mojego księcia, a tak muszę iść na te zakupy!! Muszę wyjść z Anubisa i iść z dziewczynami do centrum handlowego.
Trzy godziny później
   Wszystkie mamy już sukienki. Na szczęście. Nie zniosłabym kolejnej godziny w centrum handlowym. Reszta mogłaby tu szalej godzinami.
 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po kolei sukienka Mary, Amber, Kamili, Niny, Joy i Patricii.
W kolejności.
Kończy się bezsensownie. Wiem.
Która z sukienek najładniejsza?
Komentujcie.
Justyna <3

sobota, 19 października 2013

Rozdział 56

Ten rozdział dedykuje koleżance, którą nie dawno poznałam i bardzo polubiłam!!

-Powiem twojemu CAŁEMU gangowi, że nie podołałeś misji i teraz ja będę ich przywódcą.
-Nie zrobisz.
-Zrobię. Komu niby uwierzą mi doświadczonemu panu Złu czy dziecku, które nie podołało wyznaczonemu zadaniu.
-Punkt dla ciebie staruchu. Ja się stąd wynoszę.
Oczami Amber:
   Gdy schodziłam na dół podsłuchałam rozmowę Victora z... Z kimś. Nigdy nie słyszałam jeszcze takiego głosu. Wiem jedno. Wszędzie go poznam. Muszę go jak najszybciej odszukać i powiedzieć Sibunie. Od dawna nie funkcjonowała. Ciekawe czemu rozmawiali o Kamili. Już wiem! WIEM WIEM WIEM!! Ona jest tym potomkiem bogini Reji. Muszę znaleźć informację o tej Reji. Popędziłam z powrotem na górę. Wzięłam do ręki mój laptop i weszłam w Wikipedię. Bardzo mało zrozumiałam. Jedynie to: W mitologii greckiej tytanida, bogini płodności. Opiekunka dzieci.
   Czemu akurat potomkini Reji jest potrzebna? Przecież nie ma ona nic wspólnego z wiecznością, ani nic wspólnego z wampirami. Ciekawe o co w tym wszystkim chodzi. Muszę jak najszybciej powiedzieć o tym Sibunię. 
   Ciekawe jak zareagują na taką wiadomość. Pewnie uznają mnie za chorą psychicznie. Będą się śmiać: Amber Milington oszalała. Postradała ostatnie rozumy.
Oczami Jerome:
   Gdy wróciliśmy już nikt nie spał. Po cichu prześliznęliśmy się do mojego pokoju w którym na szczęście nikogo nie było. Oboje byliśmy zmęczeni po nie wyspanej nocy, więc postanowiliśmy się przespać. Położyliśmy się na łóżku, a potem objąłem Trixie ramieniem. Wtuliła się we mnie i oddała się się śnieniu. Gdy spała wyglądała tak niewinnie. Jakby była malutkim dzieckiem, które w życiu nic nie przeszło. Po chwili ja też poszedłem w jej ślady i usnąłem.
Sen Jerom'a:
   Stałem na łące. Sam. Wokół mnie nie było żadnej żywej duszy. Otaczał mnie z wszystkich stron las. Po chwili z jednej strony wyszła Patricia, a z drugiej Kamila. Chciałem podejść do mojej dziewczyny, ale nie mogłem. To było tak jakby nogi wrosły mi w ziemie. Nagle Kamila która stała po mojej lewej strony obnażyła kły, a następnie z zabójczą szybkością znalazła się przy Trixie i wbiła kły w jej szyję, a potem skręciła jej kark. 
  Po moim ciele przeszły drgawki. Byłem strasznie wkurzony. Z moich ust wydobyło się imię, którego do tej pory nie znałem. Powiedziałem: Kathrine. Nagle moje ręce stały się włochate. Po chwili nie stałem już na dwóch nogach tylko na czworakach. Co się dzieję? 
   Po chwili byłem cały w sierści, a potem skoczyłem na tą wampirzycę i wyładowałem na niej wszystkie targające mną emocje. Po chwili ona leżała martwa u mych łap, a ja przemieniłem się z powrotem w człowieka. Podbiegłem do ukochanej, a z mojego gardła wydobył się krzyk. Byłem wściekły na siebie, że przeze mnie zginęła dziewczyna, którą kocham całym sercem. 
Nagle usłyszałem czyjś głos: 
Jutrzejsza pełnia będzie dla ciebie nowym początkiem. Przemyśl dokładnie każdy swój wybór. 

Rzeczywistość:
   Obudziłem się cały zlany potem. O co może chodzić w tym śnie? Jutro jest pełnia? Czy może być prawdą to, że jestem wilkołakiem i że istnieją wampiry? Nie no. To nie może być prawda. To są żarty. To jest jakiś głupi wybryk mojej wyobraźni. Te wszystkie filmy o tych wampirach i wilkołakach źle na mnie działają. Dobra idę spać. Nie wyspałem się porządnie. Położyłem się z powrotem do Pat i zasnąłem. 
Oczami Amber:
   Postanowiłam wysłać każdemu członkowi Sibuny wiadomość o spotkaniu naszego klubu w moim pokoju za 5 minut. Wybrałam numery: Alfi'ego, Willow, Eddie'go, Patricii, Fabiana i Niny, i wysłałam im sms. O treści:

Spotkanie Sibuny za 5 minut u mnie w pokoju. 
To jest bardo pilne.
   Minęło już 5 minut. Czy ktoś przyjdzie? Mam nadzieję, że tak. Ktoś zapukał do drzwi. 
-Proszę!
   Drzwi otworzyły się, a w nich stali prawie wszyscy. Nie było wśród nich...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Fajny rozdział?
Pisałam go na szybko, bo mnie poganiano.
Liczę na szczere opinię.
Czytasz=Komentujesz
Justyna <3

wtorek, 15 października 2013

Rozdział 55


Ten rozdział dedykuje: Julka Henderson, Pucia;*, Kami P, Werka i Anonim

   Już miałam powiedzieć mu [Jerom'owi] prawdę gdy na Jerom'a zleciała kupa ptaka latającego nad naszymi głowami. Po głowie mojego chłopaka zaczęła spływać biała substancja. Ta śmierdząca ciecz zaczęła spływać mu już po czole. Wskazałam głową to miejsce, a on dotknął go dłonią. Po chwili odstawił dłoń od czoła i spojrzał na nią.
-Fuj. Czemu akurat na mnie!! Czemu?! - zaczął krzyczeć w stronę nieba.              Wyglądało to bardzo śmiesznie. Żeby go trochę uspokoić przytuliłam go, a potem zamknęłam mu usta pocałunkiem. Spojrzałam na zegarek, żeby sprawdzić która godzina. Jest już szósta. Co? Już szósta?!
-Jest już szósta!!
-Co? Jak? Kiedy?
-Jest szósta kochanieńki. Chodź, bo ktoś zauważy, że nas nie ma.
-Już już. Idziemy.

Oczami Kamili:

   Obudziłam się. Już bez Dawida. Szkoda!! Fajnie się z nim gada. Dawno tego nie robiliśmy. SZKODA!!!! O nie ma w pokoju już Amber. Ciekawe co tak wcześnie wstała. Będzie mi się tłumaczyć z tego powodu. Polubiłam ją. Bardzo. Fajna też jest... Jak jej tam. A no tak. Patricia. Nagle ktoś zapukał  do mojego pokoju.
-Proszę.
   Drzwi się otworzyły, a w drzwiach stał mój brat. Byłam tym faktem bardzo zdziwiona. Nie spodziewałam się go teraz. Myślałam, że mama przywiezie go jutro. A, nie... Tak myślałam wczoraj. Czemu jednak tak wcześnie? Tego nie wiem.
-Cześć Patryk! Co tam u ciebie?
-Bywało lepiej. Na przykład w domu!!
   Już zapomniałam jaki chamski jest mój brat. Myślałam, że kiedyś zmieni się na lepsze, a nie na gorsze. Z każdym dniem jest coraz gorzej. Zawiodłam się. Mam nadzieję, że się on zmieni. Nie mam zamiaru całego życia spędzić w jego towarzystwie, jak on ma zamiar ciągle taki być.
-Czemu przyjechałeś tak wcześnie? - nie miałam innego wyjścia, więc musiałam go oto zapytać.
-Tak sobie. Coś cię to obchodzi? Matka chciała się mnie jak najszybciej z domu pozbyć, więc przywiozła mnie tu jak najwcześniej. Idę się przejść. Nie szukaj mnie!!
   On zachowuję się tak jakby był moim szefem. Dla wyjaśnienia, on nim nie jest!! To tylko zwykły gówniarz. Ja jestem starsza i o wiele, o wiele mądrzejsza. Nie pozwolę na to, aby on mną decydował.

Oczami Patryka:

   W końcu tu się znalazłem. Muszę znaleźć tego jak mu tam Victora. Mam do niego interes. Takie interesy między moim gangiem, a jego. Moim zadaniem było sprowadzenie tu Kamili. Niestety Dawid musiał się za nią tu napatoczyć. Jak okaże się on jakąś obstawą gdy będzie ona mi potrzebna to  normalnie zamorduję. Do wskrzeszenia tego pradawnego wampira trzeba ją zabić. Nie będę za nią tęsknić. Nawet jej nie lubię. Poszedłem do jakieś służącej, która krzątała się po kuchni.
-Ej! Stara! Gdzie mogę znaleźć Victora, tutejszego dozorce?
-Smarkaczu jeden. Nie odzywaj się tak do mnie. Victor jest w swoim gabinecie. A teraz won stąd.
   Jakaś zestresowana jest wyjątkowo ta babka. Dobra idę do tego Victora. Poszedłem na schody i znalazłem rzeczywiście jakiś gabinet. Wszedłem do środka bez pytania. Tak jak zazwyczaj. Wydawał się on zaskoczony moją wizytą. Pewnie myśli: Kto to do jasnej anielki jest?
   Ma takie prawo. Nie wie, że wyglądam tak jak wyglądam. Przywódca największego gangu w kraju jest niepełnoletni. Zdziwko. Ciekawe jak zareaguje na tą wiadomość!!
-Hejka Victorze!
-O co chodzi smarkaczu?
-Nie poznajesz mnie? Największego przywódcy gangów, którego poprosiłeś o znalezienie potomka bogini Reji.
-To ty?!
-Taki młody tak. Przejdźmy od razu do szczegółów. To zdjęcie tej bogini. Sprowadziłem do tej szkoły moją siostrą. Ona jest tym poszukiwanym potomkiem. Spełniłem swoje zadanie. Czas na twoją kolejkę. Dawaj mi zapłatę.
-Nie. Dostaniesz zapłatę po wskrzeszeniu tego pierwotnego wampira. Jak nam się nie uda nici z kasy.
-Ok. Ok. Jeszcze powiesz mi, że ja mam przygotować cały rytuał.
-No właśnie. Musisz.
-Co chyba pan śni?
-Jak tego nie zrobisz, to pożałujesz.
-To co?
 -...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Fajny rozdział?
Dzięki za komentarze.
Mam nadzieję, że dziś będzie tyle samo co ostatnio lub więcej.
Komentujcie!!
Justyna <3
 

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 54


-Jakie?
-Takie.

Oczami Jerom'a:

   Uklęknąłem przed Patricią i złapałem ją za rękę. Teraz muszę się postarać, aby się zgodziła spełnić moją prośbę. Każdy człowiek, który by teraz na nas spojrzał uznałby, że chcę się oświadczać mojej ukochanej. Myliliby się jednak. Pragnę jak na razie tylko zaprosić na bal. To jest dla mnie ważne, aby się zgodziła. To byłby pierwszy bal, na który poszlibyśmy razem. Mam nadzieję, że się zgodzi.
-Patricio... Czy pójdziesz ze mną na bal? Proszę!!
-Muszę to dobrze przemyśleć.
   Ta odpowiedz bardzo mnie zasmuciła. Byłem bardzo zawiedziony tą odpowiedzią. Myślałem, że się zgodzi. Byłbym wtedy najszczęśliwszą osobą na całym świecie. Jakby się zgodziła przytuliłbym ją do siebie z całej siły, a potem bym ją pocałował.

Oczami Amber:

   Obudziłam się z samego rana i spojrzałam na łózko Kamili. Chciałam sprawdzić jak czuję się moja nowa przyjaciółka i czy dobrze spała. Na łóżku mojej współlokatorki leżała ona i Dawid przytuleni do siebie. Razem wyglądali tak słodko. Wyjęłam z szafki mój telefon i zrobiłam im zdjęcie. Tak na wypadek jakby zmienili pozycję, gdy mnie tu nie będzie i nie obudzą się w swoich ramionach. Gdy Kami się obudzi wyślę jej to zdjęcie. Jestem ciekawa co oni robili RAZEM całą noc. Może było jakie obciskiwanko albo buzi buzi? Ona MUSI opowiedzieć mi ze szczegółami co robili tej nocy. Nie odpuszczę jej dopóki nie dowiem się każdego, choć najmniejszego szczególiku z poprzedniej nocy.

Oczami Patricii:

    Jerome wyglądał na zawiedzionego moją odpowiedzią. O to właśnie chodziło. On jeszcze nie wie, że to nie koniec tematu balu. Będzie na pewno bardzo zdziwiony jak się dowie. Może będzie zły za to, że napędziłam mu takiego stracha, że nie pójdę z nim na bal.
-Jeśli nie chcesz to nie musisz ze mną iść - powiedział mój ukochany.
-Jerome ja tylko żartuję. Z chęcią pójdę z TOBĄ na ten bal.
    Mój ukochany chłopak przytulił mnie mocno do siebie i okręcił się ze mną wokół własnej osi. Potem poczułam jego usta na swoich. Od razu odwzajemniłam pocałunek.
   Może powinnam mu TERAZ powiedzieć o mojej chorej babci i o przewidywanym wyjeździe. Na pewno kiedyś mu o tym powiem. KIEDYŚ NA PEWNO!!
-Trixie... O co chodzi?
   Jerome wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że od kilku minut już nie całuję się z Jerom'em i od tamtej pory stałam w bezruchu. Spojrzałam na Jerom'a. W tej chwili nasuwało mi się mnóstwo pytań:

  • Co ja mam mu powiedzieć? 
  • Skłamać, czy powiedzieć mu o babci?
  • CO TERAZ ZROBIĆ?

-Trixie?!
-Chodzi o to, że...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co powie Jerom'owi Trixie?
Skłamie czy powie prawdę?
Co myślicie o rozdziale?
Pod ostatnim rozdziałem były 3 komcie.
Jak nie przeczytałeś tamtego to przeczytaj i skomentuj.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Proszę bardzo o komentarze.
Justyna <3

sobota, 12 października 2013

Rozdział 53


-Kamilo... Możemy porozmawiać?
   Już pamiętam. Byłam w tedy na wycieczce trzy dniowej. Przyszedł wtedy do mnie Dawid. Chciał mi wtedy  powiedzieć coś ważnego. Wtedy przyszły moje dwie najlepsze przyjaciółki i nam przeszkodziły. Nie mam im tego za złe. Jestem ciekawa co w tedy chciał mi powiedzieć. Choć minęło tyle czasu od tego wydarzenia, ale nadal to doskonale pamiętam. Wszystkie chwile z nim związane doskonale pamiętam.
-Dobrze... O co chodzi?
   Dopiero teraz włączył światło i zobaczyłam jego twarz. Poklepałam miejsce obok mnie, a on usiadł na wskazane miejsce. Dziwię się, że żadna z dziewczyn nie obudziła się pod wpływem światła. Nie ważne. Jestem ciekawa o czym Dawid chcę rozmawiać.
-Dawid... O czym chcesz ze mną gadać?
-No bo...
-Bo... No dalej. Nie wstydź się.
-Tak się po prostu zastanawiam, czy no nie poszłabyś ze mną na ten bal?
   Spojrzałam na niego dziwnym, a zarazem zaskoczonym wzrokiem. Wyczytać z mojego wzroku jedno: Czy to randka? Chyba się zmieszał po odczytaniu mojej reakcji i od razu zaczął się tłumaczyć. Szkoda, że to jednak nie randka.
-Oczywiście  pójdziemy jako najlepsi przyjaciele. To pójdziesz ze mną? Proszę!! No przecież nikogo nie znam tu tak dobrze jak ciebie!
-Dobra. Pójdziemy na ten ba razem. Szczerze to obawiałam się, że będę musiała iść sama na ten bal.
-Prędzej bym wyłysiał niż ty sama byś poszła na bal. Miałaś u nas w szkole największe powodzenie. Każdy chłopak się bił o ciebie. Gdzie nie spojrzeć wszędzie były bójki.
-Nie bili się o mnie. Tyko o moją przyjaciółkę. Dobrze o tym wiesz. Najśmieszniejsze jednak było to, że ona zakochała się w zajętym chłopaku i nadal nie wyjawiła mu swoich uczuć.
-No to jest śmieszne.
   Na ten i na wiele innych tematów rozmawialiśmy  przez całą noc. Na szczęście nikogo nie obudziliśmy swoim paplaniem.

Oczami Patricii:

   Gdy oderwaliśmy od siebie nasze usta długo jeszcze miałam motylki w brzuchu. Mam nadzieję, że ta randka będzie trwać wiecznie. Jerome cudownie całuję.
-To nie koniec niespodzianek.
-Jak to?
-Chodź za mną. To się przekonasz.
   Mój chłopak pociągnął mnie za rękę w stronę lasu. Jestem ciekawa co on jeszcze przyszykował. Dla mnie to wystarcza. On jest cudowny. Nie ważne co by teraz zrobił on i tak jest moim ideałem. Kocham go i to się nie zmieni.
    Zaprowadził mnie na łąkę. Na tą samą łąkę na której wcześniej rozmyślałam. Na łąkę znaną tylko przez nas dwoję. Przy najmniej myślę, że tylko my ją znamy. Na łące było mnóstwo światełek. Świeciły się na na różne kolory co dodawało romantyzmu.
-Jak tu pięknie. Jerome jak ty to... Kiedy?
-Trixie... Nie ważne jak i nie kiedy. Ważne  jest jedno. Jesteśmy tu razem.
   Przytuliłam się do mojego księcia z bajki. W jego ramionach czułam się bardzo bezpiecznie. Mogłabym być w nich wiecznie.
-Trixie mam do ciebie pytanie.
-Jakie?
-...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Fajny rozdział napisałam go podczas dodatkowego angielskiego.
Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Opinie na temat rozdziału piszcie w komentarzach.
Czytasz komentujesz!!
Jak myślicie jakie pytanie zada Jerome Trixie!
Justyna

poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 52


... stał Jerome w garniturze. Wyglądał bosko, ale to nie najważniejsze. Za nim leżał kosz piknikowy otoczony świecącymi się świeczkami. Już było ciemno, a na niebie widniał księżyc. Było przepięknie. Podbiegłam do mojego chłopaka i rzuciłam się mu na szyję.
-Jerome... Jak tu pięknie.
-Wszystko dla ciebie.
   Zarumieniłam się i pocałowałam mojego ukochanego  w policzek. On złapał mnie za rękę i zaprowadził mnie na koc. Poczekał jak usiądę, a potem sam się do mnie dosiadł.
-Trixie. Zaprosiłem cię tu, żeby cię przeprosić.
-Ale za co? - przez to, że spojrzałam mu w oczy i kompletnie się w nich zatraciłam to zapomniałam zupełnie o co się na niego obraziłam.
-Za to, że nazwałam Amber kochanie. Chciałem po prostu delikatnie nią stąd wyprosić.
-Nie ma sprawy. Wybaczam ci.
   Na dowód, że naprawdę mu wybaczyłam zbliżyłam swoje usta do niego i musnęłam jego rozgrzane wargi. On cudownie całuję. Jego wargi są takie miękkie i ciepłe. Normanie cud.

Oczami Kamili:

   Jest już noc. Zegar w holu cyka. Ten dźwięk odbija mi się w uszach. To przerażające. Kto normalny by wytrzymał tu. Ja nie zasnę. Musi ktoś spać przy mnie. Muszę wiedzieć, że ktoś jest przy mnie. W domu był to mój brat: Patryk, a na kilku dniowych wycieczkach moje najlepsze przyjaciółki. Wzięłam moją torbę i wyjęłam moją torbę ze zdjęciami. Cyk, cyk, cyk. Wyjęłam zdjęcie mojego brata. Jak ja go kocham, choć zazwyczaj tego nie okazuję. Teraz strasznie za nim tęsknię. Niedługo go zobaczę. Mama wyśle mi go tu, żebym się nim zaopiekowała, bo ona i tata jadą na ślub dalekiej kuzynki.
   Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi. Boże jakiś DUCH!! Na pewno chcą mnie zabić. Ja jestem za młoda. Nie chcę umierać. Nie byłam w związki, nie wyszłam na mąż i nie miałam dzieci. Przede wszystkim z nikim się nie pożegnałam. Nie pożegnałam się z moją mamą, tatą, moim kochanym bratem, a przede wszystkim nie pożegnałam się z Dawidem. Z Dawidem, z chłopakiem, w którym jestem bezgranicznie zakochana. Przed śmiercią powinnam mu wyznać moje uczucia, ale się boje jego reakcji.
   Drzwi znowu zaskrzypiały. Powoli się otworzyły. W nich stała pewna postać. Nie widziałam jej twarzy, bo było zbyt ciemno. Lecz mimo to już kiedyś widziałam tą postać. Kiedyś na pewno znalazłam się w takiej sytuacji.
-Kamilo... Możemy porozmawiać?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba ten rozdział?
Dziękuje za komentarze Weronika Chmielińska, Anonim i Julka Henderson!!
One ostatnio skomentowały mój rozdział.
Ostatnio zaczęłam czytać blog Juli Henderson.
Ma 2 scenariusze, ale są ciekawe.
Czasem zajrzyjcie: http://anubisibunatda.blogspot.com/
Komentujcie!!
Justyna

sobota, 5 października 2013

Rozdział 51


-Zgadnij kto to? - te zdanie dobiegało z mojego telefonu.
   Zapomniałam. Ustawiłam sobie taki dźwięk na wiadomości od Jeroma, przecież poczułam jak ktoś dotykał mego ramienia. Powoli odwróciłam głowę. Okazało się, że mojego ramienia dotykała chybocąca się gałąź. Muszę zobaczyć co napisał mi Jerome w esemesie. Wyjęłam mój telefon z kieszeni i odczytałam wiadomość:

Trixie!!
Gdzie jesteś?
Bardzo się o ciebie martwię.
Muszę ci coś powiedzieć.
Coś bardzo ważnego.
Kiedy będziesz w Domu Anubisa?
Czekam na ciebie za Domem.
Kocham cię.
Twój Jerome.

   Trzeba mu odpisać na tego sms. Jaki on słodki. Martwi się o mnie. Jestem ciekawa co chce mi powiedzieć. Coś ważnego. O co może mu chodzić? Dobra odpisuję.  

Jer!!
Będę na miejscu za pięć minut. 
Jestem ciekawa co chcesz mi powiedzieć.
Czekaj na mnie na miejscu.
Nie musisz się o mnie martwić.
Też cię kocham.
Trixie.

   Schowałam swój telefon do kieszeni i zaczęłam powoli iść w stronę Domu Anubisa. Stąd jest miej niż pięć minut grogi. Mogę sobie iść spacerkiem, ale i tak zdążę. Ciekawe co takiego ważnego chcę mi powiedzieć Jerome. Ja powiem mu od razu o babci. Chcę teraz poczuć jego bliskość. Chcę, żeby mnie przytulił, żeby mnie pocałował. Chcę go mieć blisko. Do tego, że pojutrze już bal. Amber opowiadała mi jak zaprosił ją Alfie. To było tak:
   Alfie zaprosił ją do kina. Na horror. Ona się bała i się do niego przytulała. Na tuleniu się nie skończy. Dawali sobie całusy. Potem zabrał ją do restauracji. Jedli spaghetti. Zaczęli jeść i natrafili na ten sam makaron. Potem ich usta złączyły się w długim, romantycznym pocałunku. Potem Alfie uklęknął przed nią i spojrzał w oczy Amber. Wtedy poprosił ją o to by poszła  z nim na bal.
   Fabian także zaprosił Ninę na bal. Było to mniej romantyczne, ale to jej nie przeszkadzało. Fabian przecież jest zbyt nieśmiały. Po prostu za bardzo kocha Ninę i boi się, że coś zniszczy. Myśli, że  jak coś wymyśli bardziej rozbudowanego  to to nie wyjdzie. Zaprosił ją na bal bez żadnych niespodzianek. Spytał się: Nino. Pójdziesz ze mną na bal? Ona się zgodziła. Oni są dla siebie stworzeni. Są idealną parą.
   Dobra. Zaraz będę za Domem Anubisa. Zaraz zobaczę Jeroma. Choć widziałam go niedawno już się za nim stęskniłam. Co ta miłość robi z człowiekiem? Kiedyś taka nie byłam. Weszłam na tyły Domu. To co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Tam...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie co zobaczy Patricia?
O co chodzi Jeromowi?
Pod ostatnim rozdziałem były tylko 2 komentarze. :(
Jak nie komentujecie zazwyczaj to zróbcie to teraz, żebym wiedziała, że ktoś to jeszcze czyta.
Komentujcie!!
Justyna <3

wtorek, 1 października 2013

Rozdział 50


-O co chodzi? - on udaje głupka czy co?
-O to, że tu jesteś i to w takiej pozycji!!
-Jakiej pozycji? - dopiero teraz podążył wzrokiem w stronę swoich rąk i się zaczerwienił.
   On tak słodko wygląda gdy się zarumieni!! Wilow opamiętaj się!! On jest taki sam jak każdy chłopak. Rozkocha cię w sobie, a potem zrani. Zabrał ramię i przestał ściskać moją dłoń. Szczerze mówiąc szkoda, że zabrał te ręce. Były bardzo wygodne. Wilow!! Serio, znowu?!
-Sorry, ale mam do ciebie pytanie.
-Jakie?
-Czy ty... No wiesz.
-No wiesz co?
-O boże Wilow!! - krzyknął. - Czy pójdziesz ze mną na ten cały bal. - tą część powiedział już znacznie spokojniej.
   Cofnij!! Cofnij!! Co on powiedział? Czy on właśnie zaprosił mnie na bal? Nie no chyba mi się przesłyszało.

Oczami Patricii:

   Siedzę na łące w lesie. Odkryłam ją przypadkiem. Jest piękna. W ręku mam stokrotkę. Powoli obrywam z pięknego kwiatka płatki.
-Powiedzieć mu.
   Urwałam pierwszy płatek i puściłam go na łąkę.
-Nie powiedzieć.
   Kolejny płatek, który przybliżał mnie do końca.
-Powiedzieć mu.
   Jeszcze bliżej. Czy mam powiedzieć Jeromowi o babci?
-Nie powiedzieć.
   Nie tylko nie to.
-Powiedzieć mu.
   Powiem mu. On na pewno mnie wesprze w takiej chwili. Kiedy mam to zrobić? Teraz, a może poczekać na odpowiedni moment? Jak mnie nie zrozumie? Co w tedy będzie?! Nikt oprócz mnie nie zna tego miejsca i dobrze. Muszę przemyśleć wszystkie za i przeciw. Spojrzałam na zegarek. Za pięć minut ósma. To już tak późno? Myślałam, że siedzę już dopiero kilka minut. Jestem tu już od paru godzin. Wiadomo. W takim miejscu czas mija tak szybko.
   Wolałabym być tu z kimś bliskim memu sercu. Być tu z Jeromem. Moim ukochanym. Czy ktoś tu jest? Czuję jakiś szybszy podmuch!! Ktoś tu musi być!! Nie no co ty Trixie? Twój instynkt detektywa bierze nad tobą władzę. Tu nikogo nie ma. Nie ma i nie będzie. Nikt nie wie nawet, że istnieję takie miejsce. Takie piękne i bajkowe miejsce.
   Niespodziewanie ktoś dotknął mojego ramienia. Po moim ciele przeszedł dreszcz grozy, a zarazem podniecenia. Kto tu jest? Czy go znam? Co zamierza ze mną zrobić, a jeżeli nic to czemu mnie straszy?
-Zgadnij kto to?
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Fajny rozdział?
Dziękuje naprawdę za każdy komentarz!!
Pamiętajcie o zakładce "rozmowa z postacią.
Komentujcie!!
Justyna <3

Obserwatorzy