niedziela, 6 kwietnia 2014

One Shot Peddie "Dwa czar­ne cha­rak­te­ry, a jak od­mien­nej barwy. " cz.1

**Eddie**

Siedziałem w taksówce i rozmyślałem jak to będzie w nowej szkole, w Akademiku i w ogóle po za granicami Ameryki. Moja mama wysłała mnie do Anglii do Domu z Internatem. Nie jestem z tego zadowolony ani trochę.Do szkoły której mam chodzić mój ojciec jest dyrektorem, który nie interesował się mną odkąd miałem 5 lat, a teraz tak mam się uczyć w szkole, w której jest dyrektorem. Taksówka się zatrzymała.Wyjrzałem przez okienko.Nad drzwiami widniał napis "Dom Anubisa".  Zapłaciłem taksówkarzowi,i odjechał.Przez chwilę stałem wpatrując się w wielki domu i  podreptałem do drzwi.
   Zapukałem. Po chwili otworzyła mi  kobieta.
   - Ty  jesteś Eddie. - Powiedziała radośnie. - Jestem Trudy,twoja  opiekunka.
   - Dzień Dobry. - Przywitałem się uprzejmie co było dla mnie bardzo dziwne
   - Proszę wejdź. - Wpuściła mnie do środka. W środku dom wcale nie wyglądał na stary. Co prawda miał stary wystrój, ale bardzo ładnie to wyglądało.
   - Wszyscy na ciebie czekają.. - Powiedziała Trudy prowadząc mnie do salonu.
 W salonie wszyscy byli zajęci rozmową,  kiedy wszedłem zapadła  cisza.
   - Cześć, jestem Eddie. .
   - Ja  Nina. - Powiedziała  dziewczyna z serdecznym uśmiechem. Po  akcencie poznałem, że też jest z Ameryki.
   - Jesteś Amerykanką?
   - Tak. - Uśmiechnęła się szerzej.
- Cześć, jestem Fabian - Podszedł do mnie brunet-Uścisnął mi dłoń. - Z tego co wiem będziesz ze mną dzieli pokój. - Uśmiechnął się miło
   - Fajnie.
   - Ja jestem Amber! - Wykrzyknęła blondynka. - A to Alfie. - Wskazała na chłopaka z ciemniejszą skórą niż inni, który jadł właśnie kanapkę.
   - Cześć. - Pomachał do mnie z uśmiechem za ustach.

- Jestem Jerome. - Powiedział chłopak o takim samym wzroście jak ja jego fryzura powodowała, że wydawał się wyższy.
   - Ja nazywam Joy. - Uśmiechnęła się jedna z dziewczyn, które siedziały najdalej.
   - A ja Mara. -Powiedziała kolejna.
   - Miło was  wszystkich poznać. - Uśmiechnąłem się, opierając o ścianę. -Dużo was tutaj. -
   - Jest jeszcze Patricia. - Powiedział Jerome. - Uważaj, żebyś nie nadepnął jej na odcisk. -Ostrzegł mnie. Nie zrozumiałem, miałbym się bać dziewczyny, której nie widziałem na oczy? 
 

- Dlaczego? - Spytałem.
   - Nie ma samokontroli. - Odpowiedział Jerome.
   - Oj,  nie przesadzaj. - Powiedziała Mara.
   I wtedy ją zobaczyłem. Weszła do pokoju. Była piękna.
   - Cześć. - Rzuciłem bezmyślnie i zaraz tego pożałowałem. Spojrzała na mnie, jej wzrok był pełen gniewu i nienawiści.
   Nie wiedziałem, skąd w niej jest tyle nienawiści do chłopaka, którego nie znaMimo to była jak dziewczyna z moich marzeń. Gdyby nie ten wrogi wzrok pomyślałbym, że to sen.
- Jestem Eddie.
   Nie ruszyła się. Stała cały czas i mierzyła mnie wrogim spojrzeniem.
   - Patricia. - Odpowiedziała tak samo wrogim tonem jak wyglądały jej oczy. Mimo wrogiego tonu głos też miała piękny.
   - Miło mi cię poznać. - Wykrztusiłem i uśmiechnąłem się niepewnie. Poczułem na sobie wszystkie spojrzenia mieszkańców tego domu.

   Oczy Patrici zmieniły się z wrogości na ciekawość.
   - Będziesz tu mieszkał ? -  Ton głosu wciąż miała wrogi.
   Pokiwałem głową na tak.
   - Super. -  Nie było to z radości tylko z nie chcenia.  Odwróciłem się, żeby na nią nie patrzeć, nie chciałem widzieć jej wściekłej maski.
   - Patricio, co myślisz, żeby z okazji nowego semestru urządzić bal ?- Spytała ją blondynka,chyba Amber. 

  - Wiesz jaki mam stosunek do bali. - Odpowiedziała. - A ty nowy. - Zwróciła się do mnie. Odwróciłem się do niej przodem. - Lubisz bale ?
   Pokiwałem powoli głową.
   - Okej , poddaje się. Myślisz, że Sweet się zgodzi? - Nie traciła wrogiego tonu. Słysząc nazwisko ojca skrzywiłem się. Chyba nikt tego nie zauważył.
   - Już pytałam i tak zgodził się. - Amber uśmiechnęła  - Trzeba mieć maskę i parę.
   - Parę?
   - Zrobimy głosowanie.
   - To ja zostanę w domu. - Patricia poszła do kuchni. 
 - Przecież żartowałam. Nie trzeba mieć pary! - Zawołała Amber za Patricią.
   - A ty co tak stoisz? Już zapomnieliśmy o twoim istnieniu. - Jerome poklepał mnie po plecach. - Nie przejmuj się nią, ona jest taka zawsze dla nowych.
   - Gwiazdki! Obiad! - Powiedziała Trudy z kuchni.
   Wszyscy jak na zawołanie usiedli wokół stołu.
   - Eddie. Twoje miejsce jest koło Patrici. - Powiedziała Trudy i uśmiechnęła się zachęcająco.
   Spojrzałem na Patricie, nie  patrzyła w moją stronę. Podszedłem i usiadłem niepewnie.
   Czułem się jak nie chciany gość przy tym stole. Wszyscy gadali w najlepsze, tylko ja siedziałem jak mysz pod miotłą.
   - Zawsze jesteś taki cichy? - Spytała Patricia.Spojrzałem na nią. Przyglądała mi się teraz uważnie  W jej oczach nadal była nienawiść i gniew, ale ciekawość przeważała nad nimi. - Odpowiesz mi ?
   - Nie, nie zawsze - odpowiedziałem.
   - A jednak umiesz mówić... Przez chwile się zastanawiałam czy tak jest. - Powiedziała. W jej tonie nie dopatrzyłem się niczego, co by oznaczało, że jest wrogo nastawiona, ale oczy się nie zmieniły.
   - Co spowodowało, że się do mnie odzywasz dobrowolnie? Odniosłem wrażenie że mnie nie znosisz.
   - Bo tak jest. 
   - To dlaczego ze mną gadasz?

  Przyglądałem się jej uważnie, ale nic nie wskazywało na to żeby mi odpowiedziała. Kąciki jej ust zadrżały. Widać było że walczy z sobą żeby się nie uśmiechać.
   - Dlaczego mi się tak przyglądasz? - Spytała odwracając głowę w moją stronę.
   - Próbuje cię rozgryźć. Trochę to trudne. - Odwróciłem głowę, żeby nie widzieć jej lodowatego spojrzenia.
   - Patricio? - Podeszła do niej Trudy.
   - Tak? - Spytała.
   - Oprowadź kolegę po domu i dworze. Pokarz mu wszystko.
   - Czy nie mógł by tego zrobić ktoś inny ? - Spytała.
   - Nie. Victor przydzielił ciebie do tego zadania. - Odpowiedziała Trudy.
   - Wredny stary dziadyga - Wstała i podeszła do drzwi po czym się odwróciła patrząc na mnie.
   - No chodź. Nie bój się. - Szydziła Patricia. - Przecież cię nie ugryzę.
   Wstałem i podszedłem do niej. Poszła przodem.
   Pokazała mi gdzie jest mój pokój, łazienka, pokoje dziewczyn i gabinet Victora. Później poprowadziła mnie na zewnątrz, pokazała szkołę, która była tak blisko, że było ja widać zza drzew. Pokazała mi też okolice.
   Ani razu się nie uśmiechnęła. Cały czas miała wrogi ton głosu i lodowate spojrzenie.
   - Dzięki. - Powiedziałem, kiedy wróciliśmy do domu. Bez słowa poszła na górę. Z westchnieniem poszedłem do pokoju, w którym miałem mieszkać zastałem tam Fabiana mojego współlokatora i Ninę. 
 
**Eddie**
- Przeszkodziłem?-Spytałem jak wszedłem i zastałem Fabiana i Ninę pochylonych ku sobie.
-Nie -Odpowiedzieli równocześnie.
- I jak tam spacer ? - Uśmiechnęła się Nina. Ona z pewnością miała inny charakter niż Patricia.  Tylko Patricia mnie nie znosiła ,ciekawe dlaczego.
-Widzę że przeżyłeś.- Zażartował Fabian - Była chociaż dla ciebie miła ?
- Tak i nie -Przysiadłem na łóżku.-Te jej spojrzenie mnie przeraża.
- Taki już ma charakter. - Powiedziała Nina.
-Dlaczego ona mnie nienawidzi?
-Patricia ma taki stosunek do nowych - Usprawiedliwił Fabian
-Nie martw się przejdzie jej - Powiedziała Nina podchodząc do drzwi - Ja już zmykam. Do jutra - Powiedziała wychodząc.
-Mogę ci coś powiedzieć ? - Spytałem Fabiana.
-Wal.
-Chodzi o Patricie.... -Zacząłem - Chodzi o to że nie wiem jak mam ją udobruchać ,Bo powiem ci że polubiłem ją.
-Widać - Powiedział Fabian
-Może  i jest wredna i pełna nienawiści ale jest coś w niej takiego co przyciąga.
-Musisz być bardziej śmiały ona nie znosi chłopaków którzy się jej boją czy coś w tym stylu.
-Ale ja normalnie to jestem śmiały ,tylko ona tak na mnie działa że trudno mi to pokazać.  Można powiedzieć że działam na nią jak płachta na byka.
-Jesteś nowy ,jesteś tu dopiero od paru godzin ,daj Patrici trochę czasu. Ona już po prostu taka jest. Mówię ci pokarz jej, że się jej nie boisz i masz gdzieś to co o tobie myśli dogryzaj jej i w ogóle. Zobaczysz będzie inna w stosunku do ciebie ,może nie od razu ale zobaczysz ,że po jakimś czasie.
- Spróbuje. 

     Na następny dzień postanowiłem że pokaże swoje prawdziwe oblicze tak jak doradził mi Fabian. Ubierając się w mundurek rozmyślałem jak to rozegrać.
 Wszedłem do jadalni ,wszyscy już tam byli.
-Cześć- Przywitałem się z uśmiechem.
-Cześć - Wszyscy oprócz Patrici odpowiedzieli mi jednym chórem. Patricia nawet na mnie nie spojrzała podchodząc do mojego miejsca obok niej poczułem się pewnie.
-Cześć Gaduło. - Powiedziałem do niej siadając. Cóż Pat wcale tak dużo nie mówiła, ale chyba zalazłem jej za skórę tym przezwiskiem. Zmroziła mnie wzrokiem.
-Długo będziesz jeszcze próbować mnie zabić swoim spojrzeniem?-Zaśmiałem się.
-A ty co nagle taki śmiały ? - Spytała zajadle.
-Zawsze taki jestem - Uśmiechnąłem się łobuzersko .
**Patricia**

Przewróciłam oczami. Ten nowy bardzo mnie irytował. Rozumiem, że wczoraj był przestraszony  i nie śmiały ,bo był nowy ,ale żeby tak mu przeszło po jednej nocy i teraz zgrywał twardziela.  Nie przypadł mi do gustu i tyle ,jak wywnioskowałam we wczorajszej rozmowie z Joy. Naprawdę działał mi na nerwy i zupełnie nie wiedziałam dlaczego.
- Jakoś wczoraj odniosłam inne wrażenie. - Mruknęłam bardziej do siebie niż do niego ,ale i tak mi odpowiedział.
- Wiesz jak mają nowi........ wszyscy ich mile witają, ale przychodzi taka jedna piękność, która swoją urodą może  zdobyć każdego, ale jak nowy się decyduje z nią przywitać, a ona miażdży go swoim wrogim spojrzeniem i cała pewność siebie wyparowuje.
- A to dlatego że mnie denerwujesz -  W ogóle się nie przejęłam tym że przed chwilą powiedział mi że jestem piękna, bo już się przyzwyczaiłam do tego.
- A niby czym cię zdenerwowałem ? Widziałaś mnie pierwszy raz na oczy i już mnie nienawidziłaś.  Dlatego moje pytanie brzmi: Czym ci zawiniłem?
- Wszystkim. - Odpowiedziałam znowu coraz bardziej poirytowana. Wstałam i chciałam wyjść.
- Ej, bądź miła dla nowego - Złapał mnie za rękę. Usiadłam.
- Wiesz coś ci powiem. - Powiedziałam spokojnie - Ja nie jestem miła.- Powiedziałam wkładając w swój ton jak najwięcej jadu i wyrywając rękę z uścisku Eddie'go wyszłam. Idąc do szkoły zastanawiałam się jak można być takim chamowatym,  żeby zgrywać takie zaloty już drugiego dnia. Nie powiem imponowało mi to i dlatego się wściekałam.
W szkole dowiedziałam się od Sweet'a, że mam pomagać w przygotowaniu balu i, że mam przy tym poprosić o pomoc Eddie'go. Nie zaprotestowałam, ale byłam wściekła. Na przerwie podeszłam do tego prymitywa.
- Pan Sweet kazał ci przekazać, że będziesz pomocnikiem w przygotowywaniu balu - Oznajmiłam chłodno.
- Czy to znaczy, że zamiast lekcji będę pomagał w wieszaniu ozdóbek i takie tam ? - Spytał.
-Tak. - Odpowiedziałam.
- Fajnie - Powiedział i się uśmiechnął  Nie powiem miał bardzo ładny uśmiech aż chciało mi się uśmiechnąć, ale się powstrzymałam. Nie chciałam pokazywać że się łamie.
- Spadam leszczu. - Oznajmiłam i wyszłam.
**Patricia**

Kiedy szłam na lekcje Joy do mnie podbiegła była czymś strasznie zadowolona.
- Hej Patricio.
- Cześć. -
- Co ci ?-Spytała.
- Nic.  A co ty taka szczęśliwa ?
- Mam już super sukienkę na bal.
- To fajnie.
- A ty wiesz już co założysz ? - Spytała.
- Nie jeszcze nie.
- Może pomoc ci coś znaleźć?
-Nie ,nie ,dziękuje, poradzę sobie sama.
- Okej jak chcesz. Westchnęłam i poszłam na lekcje.

**Eddie**
 
Drugiego dnia w szkole rozpoczęły się przygotowania do balu ,w których ja miałem pomagać.
- Masz. - Ledwo co wszedłem, a Joy już podała mi jakieś szmaty.
- Co to jest ? - Spytałem lekko zaskoczony.
- Zasłony, znajdź Pat i powieście je nad wejściem.
- Okej. - Opowiedziałem i zacząłem szukać wzrokiem Patrici.
- Cześć pasożycie -  Odskoczyłem jak oparzony.
-No bez przesady, aż taka straszna chyba nie jestem. Słyszałam że mam ci pomóc. - Powiedziała chłodno niemal z obrzydzeniem.
- Mamy to powiesić- Uniosłem szmaty, które trzymałem w ręce.
-Okej.
Poszedłem przodem i pokazałem jej gdzie mamy to powiesić.
- Ty wchodzisz na drabinę.
Westchnęła.
- Nie bój się będę ją trzymał.
- Jak ci z tym że teraz twoje życie jest w moich rękach ? - Spytałem.
Bezpieczniej czułabym się na tratwie -Zacząłem potrząsać drabiną. Patrici osunęła się noga i zaczęła spadać z drabiny. Złapałem ją i uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Puszczaj mnie oblechu !
- Luzik. -Z lekkim hukiem upadła na podłogę. Usłyszałem jej cichy jęk i zacząłem żałować, że tak postąpiłem. Pochyliłem się i podałem rękę.
-Nie dotykaj mnie. -Powiedziała zaciskając sobie rękę na brzuchu. Wstała i lekko się kuląc wyszła bez słowa.
 Przepraszam was wszystkich i właścicielke że nie napisałam rozdziału poprostu nie mam pomysłu.Ten /One Shot jest o Peddie ponieważ taki sam napisałam na swojim blogu tylko w częściach.Przepraszam jeszcze raz.

Wiktoria <3

5 komentarzy:

Obserwatorzy