niedziela, 25 maja 2014
Rozdział 1
Patricia:
Weszłam do ogromnego domu. Dom Anubisa. Szkoła z internatem. W środku panował gwar i hałas. Widocznie wszyscy byli już na miejscu. Zajrzałam do środka. Wychyliłam głowę przez szparę w drzwiach. Wesoła gromada siedziała przy stole. Moją uwagę przykuł obraz wiszący na ścianie. Ten sam obraz już kiedyś widziałam. Widziałam go w moim śnie. Nie.... Ja nie śnie o dziełach sztuki. Tak po prostu wyszło.
Nagle usłyszałam chrząknięcie, które przerwało moje rozmyślanie. Przede mną stał chłopak w niebieskiej koszulce i siwej bluzie. Pewnie nasz dozorca. Wygląda na starego.
-Heja mała. Jestem Eddie, a ty pewnie Patricia. Jesteś tu nowa, więc będę pełnić funkcję twojego przewodnika. - Nie lubię go i nie dopuszczę to tego, by on mnie oprowadzał po Anubisie.
-Nie dziękuję. Sama sobie poradzę. Nie mam pięciu lat jakbyś nie wiedział.
-Nie wyglądasz na pięć tylko na trzy - odpyskował mi. - Zresztą to nie jest ważne. Mój tata jest dyrektorem, więc musisz być posłuszna.
To bardzo fascynującą rozmowę przerwała nam kobieta o długich czarnych włosach. Uśmiechnęła się do mnie i podeszła do nas. Kobieta wzięła mnie za rękę i pociągnęła mnie w stronę jadalni. Wszystkie głowy odwróciły się w naszą stronę. Spowodowałam wielkie zainteresowanie.
-Jestem Trudy, a to moja gwiazdko są: Amber, Nina, Joe, Mara, Alfie, Fabian, Mick, Jerome, a Eddi'ego już poznałaś. To on cię oprowadzi po domu i po szkole. Będziesz miała pokój z Marą i Joe. - odpowiedziała T.... no Trudy.
-A nie może być ktoś inny? Zapytałam z przekąsem. - Nie może oprowadzać mnie ktoś kto nie przypomina z twarzy małpy?
-Patricio... Nie mnożna się tak zachowywać. Oprowadzi cię Joy, a ty Eddie - zwróciła się do blondyna - Oprowadzisz Katy.
-Oczywiście Trudy - uśmiechnął się do gosposi (?).
Po chwili podeszła do mnie smukła brunetka z długimi włosami. Cześć. Jestem Joe. Chcesz zobaczyć nasz pokój?
-Dobra. - odpowiedziałam niechętnie.
Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stał mężczyzna w brązowym płaszczu z wąsami. Czy to nie Victor? Tak to on.
-Wujku Victorze - wrzasnęłam i podbiegłam do niego się przywitać.
-Dziewczyno odczep się nie znam cię.
Spojrzałam mu w oczy. To na pewno on. Tylko jego oczy się zmieniły. Nie są teraz w kolorze błękitu. Są ciemne. Co się stało? Co się stało z wu7jkiem Victorem?
Nagle usłyszałam śmiech z końca stołu. Siedział tam Eddie. Ja mu jeszcze pokaże. Ja się nie pomyliłam. Pożałuje, że się ze mnie naśmiewa. Zemszczę się i nawet wiem w jaki sposób.
---------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że takie krótkie, ale u mnie zbliża się burza.
Następny rozdział za dwa komentarze minimum.
Wiem jestem szantażystką :* Nie gniewajcie się.
Czytasz = Komentujesz
Justyna <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajny i ciekawy ale troche dziwny jest eddie ze tak odrazu powiedzial ze jego ojciec jest dyrkiem ciekawe jak to bedzie z viktorem to jej wujek!!!! Omg spulczuje jej mam nadzieje ze beda sprzeczki peddie czekam na nexta
OdpowiedzUsuńDasz rade napisac dzisiaj jeszcze jeden?
OdpowiedzUsuńWszystko jest możliwe
UsuńBede czekac
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń