piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 61 + Nigdy was nie zawiodę + Współautorka

Błagam o wybaczenie. Zawiodłam was. Wiem. Jednak to się już więcej nie powtórzy. Mam już wszystko zaplanowane. Znam odpowiedz na każde pytanie. Postanowiłam, że po tym opowiadaniu będzie nowe i mam na nie pomysł. Będzie o 10 latkach, którzy zaczynają swoją naukę w Anubisie. Wybaczacie mi?! 
***********************************************************************************************
Znalazłam współautorkę. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie obfita, wspaniała.
**************************************************************************************
Koniec mojej paplaniny. Oto rozdział. Wyczekiwany.

Sebastian:

I ostatni głos dla... Kamili. Gratuluję dla zwyciężczyni. Ja sama na ciebie głosowałam. Po kolejnej piosence wybieramy króla i królową balu. Dziękuje na razie za uwagę.
   Fajnie, że Kami wygrała. Zasłużyła. Ciekawe kto zostanie parą balu. Może mój wybór znów zostanie uznany za słuszny. Zaprosić może Kamile do tego tańca. Może jest szybki taniec, ale lubię z nią tańczyć. Jest uśmiechnięta i szczerze zadowolona z życia. Mimo, że dopiero ją poznałem już ją... pokochałem. Tak wiem. Znam ją zaledwie kilkanaście minut, a tak jakoś już zapałałem do niej szczególnym uczuciem.
   Zaprosić ją czy nie zaprosić? Oto jest pytanie. Nie wiem jak odpowiedzieć na nie. Potrzebny był by kwiatek, by mu to pytanie zadać. Jednak go tu nie ma, więc nie zapytam. sam podjąć decyzję muszę. Dobra idę.

Patricia:

   Nie mam ochoty się bawić. Jutro wyjeżdżam i nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek zobaczę Jeroma. Wiem, że mogłabym wrócić, ale nie potrafiłabym zostawić babci samej. Do tego w chorobie. Tak nie zachowuje się prawdziwa wnuczka.
   Jednak nie zachowam się jak kochająca dziewczyna. Zostawię ukochanego bez wyjaśnień. Odejdę i... zostawię go... samego. Nie chcę wiedzieć co będzie i on i ja czuć. Ja... nie chcę płakać, ale na pewno będę. Nie dam rady trzymać ich na wodzy.
   Jerome idzie. Jaki on jest wspaniały i opiekuńczy. Jego oczy są takie głębokie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego  u boku. Jednak ono takie będzie.
-Patricia co się dzieję. Przez cały wieczór jesteś smutna.
-Nic mi nie jest Jerome. Na prawdę uwierz mi.
   Zdołałam się na delikatny uśmiech w jego stronę. On chyba jednak mi nie uwierzył.
-Nie okłamuj mnie. Wiem, że coś jest nie tak. Powiedz mi tylko co, a ja spróbuję ci pomóc.
   Może powiedzieć mu prawdę? A może powiedzieć tylko jej część?! Tak zrobię to. Powiem, że moja babcia jest chora, ale nie powiem, że wyjeżdżam.
-Moja babcia jest chora. O to chodzi.
   Chłopak mnie przytulił, a ja jak zwykle poczułam się bezpiecznie w jego ramionach. Mogłabym tak tkwić bez końca. Jednak Amber weszła na scenę.
-Drodzy panie i panowie. Teraz ogłoszę po policzeniu głosów króla i królową balu.

Amber:

   Mam nadzieję, że wygra Patrome, ale to nie ja decyduję. Jeszcze niedawno myślałam, że nigdy nie mogliby być razem, a tu taka niespodzianka. Są para i to szczęśliwą. Mam nadzieję, że nic nie zakłuci tego spokoju. Sibuna. Hm... Dawno nie mieliśmy żadnej sprawy. Coś jednak wisi w powietrzu.
   Tym razem sama policzę głosy. Za dużo z liczeniem na głos zamętu. Trzy... Dwa... Jeden... Zero... Otwieram kopertę.... Liczę...
-Wygrywa...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie kto?
Dzięki za komentarze. Zmobilizowaliście mnie do powrotu.
Nie liczę na dużo komentarzy. Liczę jednak na wybaczenie.

Justyna <3

2 komentarze:

Obserwatorzy