niedziela, 21 lipca 2013

Rodział 11

Oczami Patricii:
  Byłam na pięknej łące. Ptaszki ćwierkały, a wokół mnie rozciągały się przeróżne kwiaty. Nagle na horyzoncie pojawił się Jerome z Willow. Ciągle się śmieli, przytulali i całowali się. Do moich oczu napłynęły łzy. Biegłam ile sił do przodu, ale ciągle ich widziałam. Nie mogłam, nie chciałam tak żyć. Gdy już miałam skakać znów ich zobaczyłam. Wystawiłam jedno nogę nad wodę, a potem....
  Obudziłam się. Leżałam w łóżku szpitalnym. Przy mnie siedział Jerome. Gdy odwrócił głowę w moją stronę w jego oczach była widoczna radość.
-Ty żyjesz. Dzięki bogu.
   Spojrzałam na swój strój. Miałam na sobie tylko koszulę szpitalną. Zarumieniłam się i przykryłam się kołdrą po samą szyję.
-Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego? Myślałam, że mnie kochasz - powiedziałam, a po moim policzku popłynęła łza.
-Kocham cię. To ta Willow mnie pocałowała, a ja tego wcale nie chciałem... - potem wszystko po kolei mi wytłumaczysz. - Wierzysz mi? - zapytał.
   Ja niepewnie pokiwałam głową. Nie byłam już niczego pewna. Wiedziałam jedno kochałam Jeroma Clarka mimo wszystko.
-Kiedy będę mogła z tąd wyjść? - zapytałam.
-Za tydzień. Mam coś dla ciebie, żebyś się nie nudziła.
   Podał mi książkę. Była to moja ulubiona książka, pt. Pamiętniki Wampirów.
-Dziękuje - uśmiechnęłam się do niego.
-Nie ma sprawy - odwzajemnił uśmiech.
-Która godzina? - zapytałam.
-Za 10 minut będzie 20.
-Powinieneś już iść. Nie zdążysz wrócić i Victor cię ochrzani - powiedziałam.
-Dobra cześć.
Chciał już wychodzić, gdy go zatrzymałam.
-Chyba o czymś zapomniałeś - powiedziałam z uśmiechem.
   On podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.
-Chodziło mi o policzek, ale to też może być.
   Szkoda, że w Anubisie mamy tą ciszę nocną. Gdy Jerome wyszedł zabrałam się za czytanie mojej ulubionej książki.
Oczami Jeroma:
   Wróciłem do Domu Anubisa 10 minut przed godziną policyjną. Zjadłem rogalika z dżemem i wróciłem do pokoju. W nim zastałem moich i Patricii przyjaciół.
-Co z nią? Jak się czuję? Obudziła się już? Kiedy do nas wróci? - pytali wszyscy jeden przez drugiego.
-Jest z nią wszystko dobrze. Czuję się lepiej. Tak, obudziła się już. Wróci za tydzień. Idźcie już do swoich pokoi zaraz Victor rzuci szpilkę - powiedziałem, a oni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wymaszerowali z mojego i Alfiego pokoju. Przebrałem się i poszedłem spać.

Minął tydzień od wylądowania Trixie w szpitalu:

Oczami Patricii:
   Nie sądziłam, że mogę tęsknić za Victorem i jego szpilką. Jerome codziennie do mnie przychodził, ale nudziłam się. Dzisiaj wychodzę z tego szpitala. Wyszłam z budynku, a przed nim stał Jerome. Nie sądziłam, że pamięta że dzisiaj wychodzę.
-Cześć. Wyglądasz ślicznie - powiedział.
Ja się tylko zarumieniłam i pocałowałam go w policzek.
Wróciliśmy razem do Domu Anubisa. Wszyscy przywitali mnie otwartymi rękami. Cieszyłam się jak małe dziecko, że w końcu jestem wśród przyjaciół.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak Wam się podoba rozdział?
Tak za 2 godziny kolejny rozdział, bo jutro nie będzie wcale...


Angelika&Justyna

2 komentarze:

Obserwatorzy