Siedziałem już przy stole czekając na śniadanie, gdy przez drzwi weszła jakaś dziewczyna.
-Witajcie jestem Wilow, nowa uczennica.
Na jej twarzy wciąż widniał uśmiech. Jej oczy ciągle były skupione na mojej osobie.
-Hej, jestem Jerome - powiedziałem nawet nie wstając z krzesełka. Ona szybko zajęła miejsce obok mnie. Zaczęła coś mówić, a ja się wyłączyłem. Zupełnie przestałem jej słuchać. Potem do stołu przyszła reszta. Wilow, bo chyba tak ma na imię powiedziała, że będzie się tu uczyć. Jako ostatni wszedł do pokoju Alfie, który wygonił Wilow z miejsca obok mnie.
-Z kim będziesz w pokoju? - spytała moja dziewczyna z niechęcią.
-Z Niną i Amber.
-To chodź pokarzę ci twój pokój - powiedziała Amber.
Śniadanie trwało jakieś 5 minut, a potem wszyscy udali się do szkoły.
-Trixie, idziemy razem? - zapytałem.
-Jasne, tylko.... - nie skończyła, bo przerwała jej Wilow.
-Jerome, mógłbyś pójść ze mną do szkoły. Wiesz ja nikogo tutaj nie znam.
Oczami Patricii:
Jak mogłam dać się tak łatwo podejść. Przez chwilę byłam szczęśliwa. Myślałam, że Jerome naprawdę coś do mnie czuję. Teraz siedzę na drzewie w parku i płaczę. Tak właśnie ja Patricia Wiliamson mam uczucia i płaczę przez chłopaka. Co mam zrobić? Wrócić tam i udawać, że nic się nie stało? Wiem... Po lekcjach wrócę do Domu Anubisa i z nim poważnie porozmawiam.
Po lekcjach
Oczami Jeroma:
Wróciłem do Domu Anubisa w towarzystwie Wilow. Czego ona chce?... Siedziałem na kanapie, a Wilow jak wierny pies obok mnie. Gdy spojrzałem jej w oczy pocałowała mnie.
-Jerome... Jak mogłeś? - odwróciłem głowę, a tam stała Patricia.
-Ale... - nie dała mi skończyć.
-Nie ma żadnego ale... Z nami koniec - powiedziała przez łzy.
Potem wybiegła trzaskając drzwiami, a ja jak głupi patrzyłem na miejscy gdzie stała moja dziewczyna, poprawka moja była dziewczyna. Po krótkiej chwili wrócił mi zdrowy rozsądek.
-Dlaczego zrujnowałaś mi życie? Znamy się jeden dzień, a ty zniszczyłaś wszystko na czym mi tak bardzo zależało - mój związek z Patricią.
Po tych słowach chciałem wybiec, ale drogę zastąpił mi Fabian z Alfim.
-Chłopaki... Dajcie mi przejść muszę znaleźć Patricię - powiedziałem.
-Nie przejdziesz. Chcesz ją skrzywdzić bardziej? - spytał Fabian.
-Nie... Chcę jej to wszystko wytłumaczyć. To ta cała Wilow mnie pocałowała z zaskoczenia. Dacie mi przejść czy nie?
-Dobra, ale znowu jej nie zrań, bo będziesz miał do czynienia z nami - przestrzegł mnie Fabian.
Wybiegłem na zewnątrz, ale nie znalazłem tam Patricii tylko wściekłe dziewczyny.
Oczami Patricii:
Gdy wybiegłam z domu zatrzymali mnie moi przyjaciele. Gdy Alfie z Fabianem poszli wyrwałam się z objęć dziewczyn i uciekłam w głąb lasu. Nie obchodziło mnie gdzie biegnę, obchodziło mnie tylko to żeby być jak najdalej stąd. Nie wiedziałam gdzie jestem i szczerze mnie to nie obchodziło. Biegłam ile sił do przodu. Usiadłam na jakimś drzewie i płakałam. Wyjęłam z kieszeni spodni scyzoryk i zaczęłam się ciąć. Już kiedyś tak robiłam. Po mojej ręce spływały strużki krwi. Wcześnie już tak robiłam. To dawało mi ulgę. Nie cierpiałam tak jak wcześniej psychicznie. Teraz czułam ból fizyczny tylko i wyłącznie ból fizyczny. Zobaczyłam biegnącą w moim kierunku postać. Nie zdążyłam zobaczyć kto to, bo zapadła ciemność.
-Patricia... Wszystko będzie dobrze - usłyszałam zanim odpłynęłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba?
Piszcie w komentarzach.
Potem wybiegła trzaskając drzwiami, a ja jak głupi patrzyłem na miejscy gdzie stała moja dziewczyna, poprawka moja była dziewczyna. Po krótkiej chwili wrócił mi zdrowy rozsądek.
-Dlaczego zrujnowałaś mi życie? Znamy się jeden dzień, a ty zniszczyłaś wszystko na czym mi tak bardzo zależało - mój związek z Patricią.
Po tych słowach chciałem wybiec, ale drogę zastąpił mi Fabian z Alfim.
-Chłopaki... Dajcie mi przejść muszę znaleźć Patricię - powiedziałem.
-Nie przejdziesz. Chcesz ją skrzywdzić bardziej? - spytał Fabian.
-Nie... Chcę jej to wszystko wytłumaczyć. To ta cała Wilow mnie pocałowała z zaskoczenia. Dacie mi przejść czy nie?
-Dobra, ale znowu jej nie zrań, bo będziesz miał do czynienia z nami - przestrzegł mnie Fabian.
Wybiegłem na zewnątrz, ale nie znalazłem tam Patricii tylko wściekłe dziewczyny.
Oczami Patricii:
Gdy wybiegłam z domu zatrzymali mnie moi przyjaciele. Gdy Alfie z Fabianem poszli wyrwałam się z objęć dziewczyn i uciekłam w głąb lasu. Nie obchodziło mnie gdzie biegnę, obchodziło mnie tylko to żeby być jak najdalej stąd. Nie wiedziałam gdzie jestem i szczerze mnie to nie obchodziło. Biegłam ile sił do przodu. Usiadłam na jakimś drzewie i płakałam. Wyjęłam z kieszeni spodni scyzoryk i zaczęłam się ciąć. Już kiedyś tak robiłam. Po mojej ręce spływały strużki krwi. Wcześnie już tak robiłam. To dawało mi ulgę. Nie cierpiałam tak jak wcześniej psychicznie. Teraz czułam ból fizyczny tylko i wyłącznie ból fizyczny. Zobaczyłam biegnącą w moim kierunku postać. Nie zdążyłam zobaczyć kto to, bo zapadła ciemność.
-Patricia... Wszystko będzie dobrze - usłyszałam zanim odpłynęłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba?
Piszcie w komentarzach.
Angelika&Justyna
Jak ta Wilow mogła co Patricia jej zrobiła. Jerom i Pati są dla siebie stworzeni
OdpowiedzUsuńOna się pocięła?
OdpowiedzUsuńSorry, ale ten rozdział mi się nie podoba...
Nie znoszę, gdy ktoś się okalecza, ale będę nadal czytała chyba.
:0
fajny ♥
OdpowiedzUsuńbiedna Pat ;(
super
OdpowiedzUsuń